Wyobraźnia to podstawa
Oczywiście, ważne jest, żebyśmy dostosowali zadania powierzane dziecku w kuchni do jego wieku. Ręczne mieszanie ciasta nie jest zbyt niebezpieczne i najpoważniejszym wypadkiem, jaki może się wydarzyć, to „ucieczka” części tego ciasta na podłogę. Jednak już krojenie, nawet miękkich pomidorów, wymaga zdolności do koncentracji i sporych umiejętności.
Poza tym nasza wyobraźnia musi zawsze o pół kroku wyprzedzać pomysły dziecka. Dlatego:
- wszelkie noże i inne ostre narzędzia muszą zostać umieszczone w bezpiecznym oddaleniu;
- miksery, roboty kuchenne i urządzenia, wyposażone w nożyki, albo takie, przy których generalnie można zrobić sobie krzywdę, także muszą się znaleźć poza zasięgiem małych rączek;
- blat „roboczy”, tam, gdzie razem z dziećmi przygotowujemy półprodukty, powinien być w bezpiecznej odległości od gotujących się, piekących się, czy smażonych potraw;
- potrzebne jest bezpieczne miejsce dla dań, które jeszcze wystarczająco nie ostygły;
- wspinanie się na stołki, w celu wyjęcia z szafki mąki, kaszy, czy czegokolwiek innego, może się odbywać tylko pod naszą kontrolą.
Bezpieczna płyta indukcyjna
Na szczęście funkcje płyty indukcyjnej są tak pomyślane, żeby być wsparciem podczas wspólnego gotowania z dzieckiem, zapewniając szereg funkcjonalności dbających o bezpieczeństwo:
ChildLock – nie musimy się obawiać, że za naszymi plecami dziecko włączy lub wyłączy płytę; wystarczy uruchomić blokadę;
ProBabySystem – system zabezpieczający, na który składają się blokada płyty na panelu sterowania oraz brak elementów grzejnych w płycie (nagrzewa się garnek, nie płyta, dzięki czemu ryzyko poparzenia jest najbardziej zminimalizowane)
HeatControl – dzięki tej funkcji wiemy, jak bardzo gorące jest pole grzejne po zdjęciu naczynia z płyty. Jeśli świeci się duża litera H, oznacza to, że temperatura pola przekracza 60 stopni. W przypadku temperatury od 45 do 60 stopni informuje nas mała litera h. Dopiero, gdy płyta jest wystarczająco chłodna, sygnalizacja znika.
W płycie indukcyjnej mamy więc „technologicznego sprzymierzeńca”, który wspiera nas w dbałości o bezpieczeństwo.
Dzieciom wstęp wzbroniony? Nie w naszej kuchni!
Oczywiście, można się upierać, że kuchnia nie jest miejscem dla dzieci. Jednak, na spacerze też trzeba przez cały czas mieć wytężoną uwagę, a jednak wychodzimy na wspólne spacery. W pokoju, nawet dziecinnym, w gruncie rzeczy każdy sprzęt może być niebezpieczny.
Zabierajmy ze sobą dzieci do kuchni. Oto cztery zasadnicze powody, dla których warto:
- Dziecko czuje się potrzebne. Babcie, dziadkowie czy rodzice, którzy wpoili nam przekonanie, że bez naszej pomocy w kuchni, po prostu by sobie nie poradzili, są bezcenni. Nawet, jeśli cała nasza pomoc polegała na wytarciu blatu stołu i poukładaniu sztućców, przypomnijmy sobie, jak wspaniałe były te chwile. Przy okazji uczyliśmy się nie tylko gotowania, ale i sprzątania.
- To rodzaj nauki przez zabawę. Wielu z nas potrafi odtworzyć, jak powstawały różne potrawy, przypominając sobie działających w kuchni rodziców czy dziadków. Ile radości sprawiało pozwolenie na rozwałkowanie ciasta na pierogi czy toczenie wałka, krojonego potem w kopytka albo leniwe pierogi! Uczestnicząc w małym fragmencie gotowania można zapamiętać cały przepis.
- W zależności od wieku dziecko opanowuje coraz więcej umiejętności. Po wałkowaniu i ugniataniu ciasta może zająć się dozowaniem składników czy krojeniem warzyw i owoców. Ważne jest też próbowanie, jak smakują różne połączenia smaków. Możliwe, że w przyszłości, jako dorośli, polubimy inne potrawy, te z dzieciństwa zawsze będziemy wspominać z sentymentem.
- To czas spędzony wspólnie z rodziną. Nie osobno nad lekcjami, nie na samotnej zabawie, ale na współdziałaniu. Można o różne rzeczy pytać, opowiedzieć co nas trapi lub że zdarzyło się coś miłego i sporo dowiedzieć się od bliskich nam osób. Rodzice czy dziadkowie są obok i poświęcają nam uwagę, a to bezcenne uczucie.